Wyobraź sobie, że żeglujesz po pięknym oceanie, gdzieś pomiędzy Hawajami, a Kalifornią. Wspaniałe słońce, lekka morska bryza chłodzi w upalny dzień na pokładzie, woda lśni wszystkimi odcieniami turkusu. Zamykasz oczy, uśmiechasz się, ciesząc się swoim żeglarskim urlopem. I nagle… wpływasz na wyspę.
Niestety, nie jest to zaginiona na oceanie, pełna skarbów bezludna wyspa, która czekała na swojego odkrywcę. Nawet trudno tę przeszkodę nazwać wyspą. To potężna, pływająca platforma zbudowana ze śmieci, głównie plastikowych! Tak potężna, że aby ją pokonać, musiałbyś przepłynąć terytorium tak duże, jak pięć obszarów Polski. Skąd na ocenie taka niespodzianka? Z kultury jednorazowości.
Skąd wziął się plastik?
Pod koniec XIX wieku, wynalazca John Hyatt opatentował nowy materiał. Podczas eksperymentów starał się stworzyć sztuczną kulę do gry w bilard, aby nie trzeba było ich produkować z cennej kości słoniowej. To zapoczątkowało prace nad tworzywami sztucznymi w Stanach Zjednoczonych. Już na początku XX wieku pojawił się materiał zwany bakelitem, od nazwiska jego twórcy Leo Baekalanda. Tuż przed wojną firma DuPont ogłosiła wynalezienie nylonu, ale już szczególnie II wojna światowa napędziła globalny popyt na sztuczne tworzywa, z których produkowano wiele podzespołów w lotnictwie, marynarce i wojskach zmechanizowanych. Wystarczy przywołać choćby spadochron z nylonowymi linkami. W branży cywilnej, furorę po swojej premierze w 1940 roku, zrobiły natomiast nylonowe pończochy.
Wynalezienie plastiku początkowo było gospodarczym cudem. Oto można było produkować fantazyjne w kształcie, lekkie, trwałe, a przede wszystkim tanie przedmioty codziennego użytku. A co najważniejsze, takie przedmioty bardzo ułatwiały życie, kiedy wymyślono dla nich jednorazowe zastosowania. Bo czyż nie łatwiej wyrzucić brudny plastikowy talerzyk, niż myć porcelanowy talerz i zużywać cenną wodę? Takie uproszczenie myślowe zawładnęło właścicielami gospodarstw domowych. Zaczęto używać i wyrzucać jednorazowe kubki, talerze, pieluchy, słomki… Odpady lądowały (i nadal lądują!) pod ziemią, w powietrzu i w wodzie.
Śmiertelny plastik
Czym może grozić kultura jednorazowości? Skutki zanieczyszczenia plastikiem samych wód są tragiczne i to nie tylko dla zwierząt morskich. Delfiny i foki zaplątują się w nylonowe żyłki i sieci, cenne żółwie zjadają plastikowe woreczki, w przewodach pokarmowych ryb zalegają toksyczne, mikroskopijne cząstki plastiku, a ptaki wodne dławią się patyczkami i słomkami wyrzucanymi na plażach. Na skutek silnych więzi gospodarczych człowieka z morzem, także na nas działa mnóstwo niekorzystnych związków chemicznych pochodzących z plastiku, pochłanianych w mięsie ryb i owoców morza. Warto przy okazji przypomnieć, że naukowo udowodniono, iż związki zawarte w plastiku przyczyniają się do zaburzeń układu nerwowego, niepłodności, raka, depresji, otyłości, a nawet choroby Alzheimera.
Jednak nie tylko celowa utylizacja odpadów plastikowych poprzez wyrzucanie ich do mórz i oceanów powoduje zanieczyszczenia największych zbiorników na naszej planecie. Na początku lat 90-tych miała miejsce niesłychana sytuacja: z kontenerowca wiozącego zabawki do kąpieli wypadła część ładunku i prawie 30 tys. plastikowych… kaczuszek rozpłynęło się po morzach i oceanach. Inna niesamowita historia spotkała transport klocków Lego, które kontenerowiec zgubił w okolicach Wysp Brytyjskich. Miliony maleńkich części plastikowych klocków do tej pory można odnaleźć na plażach Kornwalii. Co ciekawe, ponieważ zgubione zestawy zawierały także klocki o tematyce morskiej, morze wyrzucało na brzeg maleńkie plastikowe płetwy, maski do nurkowania, harpuny i szable piratów. Chociaż te sytuacje pomogły np. w monitoringu prądów morskich, to pokazuje, że zagrożenie skażenia wód plastikiem czasem przychodzi zupełnie niespodziewanie, a najwięcej złego jest w stanie wyrządzić oceanom nieprzemyślane gospodarowanie zasobami przez człowieka.
Butelkowana woda – marketingowy majstersztyk
Weźmy pierwszy z brzegu przykład konsumpcyjnego stylu życia współczesnego człowieka: woda butelkowana. Najpierw pieczołowicie wydobywana ze źródeł. Następnie rozlewana do plastikowych butelek, transportowana tirami do hurtowni. Z hurtowni przywożona autami dostawczymi do sklepu. Tam kupowana i przynoszona do domu. Czy można wymyślić bardziej niesprawiedliwy, trujący biznes, niż sprzedaż butelkowanej wody? W dodatku w czasach, gdy (w krajach rozwiniętych) jej jakość niemal nie różni się od wody w kranie, tak doskonale dziś filtrowanej i czyszczonej w stacjach uzdatniania wody pitnej?
Sprzedaż wody w plastikowych butelkach nie dość, że powoduje zanieczyszczenie powietrza (spaliny wytwarzane podczas produkcji i transportu), wymaga wyprodukowania plastikowej butelki (z produktów ubocznych rafinacji ropy naftowej, której wydobycie zanieczyszcza środowisko), to jeszcze plastikowe śmieci są zakopywane w ziemi, spalane, lub wyrzucane do morza, jeśli butelki plastikowe nie trafią do recyklingu. A przeważnie nie trafiają. Żywot butelki plastikowej w naszych domach trwa tyle, ile wypicie umieszczonej w niej wody. Zaś rozkład plastikowej butelki to minimum 500 lat!
Jak zapobiec tak niekorzystnej sytuacji? Edukacja niewiele pomaga w starciu z twardymi regułami rynku i biznesu. Rozwiązaniem jest jedynie recykling. Przetwarzanie plastiku, dawanie drugiego życia rozmaitym przedmiotom jest jednym ze sposobów ograniczenia zanieczyszczenia naszej planety. Recykling pozwala bowiem stosunkowo niskim kosztem zapobiec temu, że plastik trafia do wód i gleby, zamiast trafić ponownie do obrotu.
Jak podaje jednak fundacja Ocean Plastic, połowa używanego dziś na świecie plastiku, to ten jednorazowego użytku. National Geographic informuje natomiast, że od lat 50-tych ubiegłego wieku ludzkość wyprodukowała 9 mld ton plastiku, z czego tylko 2 mld ton zostało ponownie przetworzonych. Reszta trafia m.in. do mórz i oceanów, a szacuje się, że do 2040 liczba ton wyrzucanego plastiku ma się podwoić. Z tej liczby, ponad 2 mld ton plastiku zostanie spalone, a zanieczyszczenie powietrza, które spowodują trujące dymy przyczyni się jeszcze bardziej do globalnego ocieplenia.
Recykling sposobem walki z plastikowymi śmieciami
Dlatego tak ważne jest nie tylko zwracanie uwagi na to, skąd pochodzi plastikowe opakowanie, w którym kupujemy wodę czy inne produkty, ale także odpowiednia segregacja śmieci. To właśnie dzięki wyrzucaniu plastiku do pojemnika z frakcją suchą, może on trafić do punktu recyklingu, gdzie jest sprawnie sortowany, rozdrabniany, suszony, myty i przetapiany na masę do ponownego użycia. Dzięki temu powstają nowe przedmioty codziennego użytku: szczoteczki do zębów, talerze, opakowania. Kultura jednorazowości ponosi w końcu klęskę w starciu z gospodarnością, uniwersalnością oraz mądrością w używaniu zasobów, oszczędnością i ekologicznym podejściem.
Plastik, chociaż początkowo wydawał się cudem, dziś jest przekleństwem nie tylko ludzkości, ale przede wszystkim fauny i flory. Warto wzbudzić w sobie chociaż tę jedną refleksję: policzyć, jak długo trwa żywot plastikowej torebki przyniesionej ze sklepu. Czy warto przez kilkanaście minut używać materiału, który za chwilę wyląduje w koszu, a potem w morzu, w żołądku wieloryba oraz w mięsie krewetek? Czy warto pić wodę z plastikowej butelki, podczas gdy równie orzeźwiająca jest woda prosto z kranu? I czy nie warto zmienić swoich nawyków, aby podczas wymarzonego urlopu nie utonąć w plastikowych śmieciach na jakiejś rajskiej plaży… ?
Źródła:
https://www.europarl.europa.eu/news/pl/headlines/society/20181005STO15110/plastik-w-oceanach-fakty-skutki-oraz-nowe-przepisy-ue
https://thenextweb.com/syndication/2020/07/27/this-is-what-plastic-pollution-may-look-like-in-2040/