Nowoczesna bankowość daje nam możliwość robienia przelewów w każdej chwili i w każdym miejscu na świecie. Dzięki temu wystarczy nawet kilka sekund, żeby pieniądze dotarły do odbiorcy. Szybkość w dokonywaniu transakcji może być jednak zgubna. Gdy błędnie zaadresujemy zlecenie, trafi ono do nieodpowiedniej osoby. Co zrobić, jeśli wskutek pomyłki wyślemy pieniądze pod zły adres?
Urządzeniom mobilnym zawdzięczamy możliwość życia w szybkim tempie i robienia kilku rzeczy jednocześnie. Świat daje nam takie możliwości, że w jednej chwili przy pomocy smartfona rozmawiamy ze znajomymi na Messengerze, oglądamy serial na tablecie, a do tego wysyłamy przelew z laptopa. Jesteśmy multizadaniowi, ale przez to też nieuważni i zdarzają się nam pomyłki. A pośpiech nie jest dobrym doradcą, gdy chodzi o nasze finanse.
Dzięki zmianom w polskim prawie, które już niedługo wejdą w życie, szanse na zwrot pieniędzy wskutek błędu w przelewie znacznie się zwiększą. Wiele lat temu, aby wysłać pieniądze, w banku internetowym trzeba było obowiązkowo podać nie tylko numer konta, ale też imię i nazwisko oraz adres odbiorcy. Nawet najmniejszy błąd w tych danych (np. brak polskiej litery) mógł zablokować przyjęcie płatności przez bank, który prowadził rachunek odbiorcy. Odkąd wprowadzono do użycia format NRB – wystarczy podać 26 cyfr rachunku i pieniądze „lecą w świat” (choć sam format jest zbudowany w ten sposób, że nie da się na przykład zamienić dwóch cyfr przez pomyłkę i „trafić” w inny istniejący prawidłowy numer rachunku – do tego celu służą dwie pierwsze cyfry, tzw. suma kontrolna). Gdy jednak pojawi się błąd (np. wybierzemy z listy w bankowości internetowej nie tego odbiorcę, do którego planowaliśmy przesłać pieniądze), nie jesteśmy w stanie ich zatrzymać.
Przepisy mówią, że nikt nie może wzbogacić się bezpodstawnie. Teoretycznie, skoro przelew został przez nas autoryzowany i spełniał wymagania techniczne, nie było możliwości, aby domagać się oddania kwoty od osoby, która otrzymała nieprawidłowo skierowany adres. W takiej sytuacji zlecenia przelewu pod niewłaściwy rachunek mogliśmy zwrócić się do banku. Ten, w naszym imieniu, mógł grzecznościowo poprosić osobę, do której przez przypadek trafiły pieniądze o ich zwrot, ale nie mógł bezpośrednio udzielić nam informacji o danych tego klienta. Jeśli feralny odbiorca nie zechciał zwrócić środków, pozwanie go było prawie niemożliwe (bank był zobowiązany do ochrony danych objętych tajemnicą bankową).
W ostatnim tygodniu kwietnia prezydent podpisał nowelizację ustawy o usługach płatniczych. Dzięki temu proces odzyskiwania pieniędzy będzie ułatwiony. Jeśli niewłaściwy odbiorca przelewu nie będzie chciał dobrowolnie zwrócić kwoty, bank będzie mógł ujawnić dane takiej osoby, ponieważ – w myśl nowych przepisów – zostanie zwolniony z tajemnicy. Nie musimy się jednak obawiać, że teraz banki będą rozdawać informacje o swoich klientach na prawo i lewo. Prośba musi być solidnie uargumentowana, np. koniecznością pozwania osoby, która przywłaszczyła sobie cudze pieniądze.
Podsumowując: jeśli zdarzy się nam pomyłka przy realizacji przelewu, a jego odbiorca po upomnieniu i wezwaniu przez bank do zwrotu nie odda pieniędzy, dostaniemy namiary tej osoby, co umożliwi rozwiązanie sprawy przed sądem. Od teraz będzie i łatwiej, i szybciej wyjaśnić takie sytuacje.
Jednak w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć, wysyłając przelew (szczególnie na niemałe kwoty) zwolnijmy na 10 sekund swoje życie i sprawdźmy, czy wpisany przez nas numer konta na pewno się zgadza. Unikniemy nerwów czy niepotrzebnego stresu 🙂