Zasoby wody są kluczowe dla powstania życia. Stąd tak niestrudzone poszukiwania wody na innych planetach prowadzone przez ziemskich naukowców. Tam gdzie znajdzie się woda, prawdopodobnie istnieje lub istniało pozaziemskie życie. To właśnie dzięki wodzie nasza planeta jest pełna życia. Nie na darmo jest nazywana Błękitną Planetą. Co będzie jeśli tej wody kiedyś zabraknie?
Życie na ziemi pojawiło się około 4 mld lat temu. Chwilę później niż powstanie naszego układu słonecznego (5 mld lat). Na niewiele mniej datuje się też wiek Ziemi (4,5 mld lat). Oczywiście wygląd Ziemi był u jej zarania zupełnie inny, dominowały oceany, a kontynenty stanowiły jeden obszar lądu. Zagadkowa jest też historia powstania życia, czyli przekształcenia wolnych, organicznych związków unoszonych w oceanach w pierwszą formę życia, zwaną przez naukowców LUCA, czyli ostatnim wspólnym przodkiem, którego wyodrębniono z analiz współczesnych komórek. Jednak najważniejsze, że ziemskie życie zaczęło się dzięki wodzie i do dziś stanowi ona podstawę egzystencji na naszej planecie. Zarówno dla ludzi, zwierząt, jak i roślin.
Czym byłoby życie bez wody? Z pewnością wielkim utrapieniem. Mogą się o tym przekonać nie tylko mieszkańcy takich pozbawionych wodnych zasobów krajów afrykańskich, jak Sudan, Etiopia, Erytrea. Coraz częściej na brak wody cierpią rozwinięte zachodnie kraje, a postępująca susza i pustynnienie wielkich obszarów Europy to zjawiska o coraz większym nasileniu. Susza i wzrost globalnej temperatury powodują nie tylko tak spektakularne efekty, jak wysychanie Jeziora Aralskiego leżącego w Kazachstanie i Uzbekistanie. Rodzime media donoszą o wysychających jeziorach w kraju. W Lubuskiem zagrożone są jeziora Głębokie, Jańsko, czy piękne jezioro Dominickie w Boszkowie. W Wielkopolsce niebawem może zniknąć jezioro w Skorzęcinie i jezioro Wilczyńskie na Pojezierzu Gnieźnieńskim. Na Lubelszczyźnie cofają się Stawy Echo w Roztoczańskim Parku Narodowym. Na Mazowszu wysycha jezioro Zdworskie. Pustynnieją też coraz rozleglejsze tereny, a najbardziej zagrożone jest województwo łódzkie.
Dlaczego zaczyna brakować wody?
Na niedobory wody wpływa kilka istotnych czynników. Przede wszystkim globalne ocieplenie klimatu, przez które zimy są coraz mniej śnieżne, a lata upalne. Do tego brak prawdziwej wiosny, gdy topnieją śniegi i jesieni, gdy pojawiają się obfite opady deszczu. Brak pokrywy śnieżnej zimą powoduje, że do gruntów nie przenika woda z roztopów, więc zbiorniki wodne nie mogą się naturalnie uzupełniać. Na dodatek, coraz mniej wody jest magazynowanej w poszyciu leśnym i na łąkach. Tu przyczyn należy upatrywać w działalności człowieka. Wycinanie lasów, betonowanie miast, regulacje rzek i melioracje łąk. To wszystko powoduje, że rośliny nie zatrzymują wody, jest ona zwyczajnie marnowana. Z powodu ocieplenia klimatu, latem występują dynamiczne zjawiska atmosferyczne, częste deszcze nawalne, które jednak nie wyrównują poziomu wód gruntowych, bo zabetonowane grunty wody nie przyjmują. Woda więc spływa, co grozi konsekwencjami w postaci powodzi. Całe koło się zamyka, a jedynym sposobem na przerwanie tego niekorzystnego łańcucha są zmiany w postępowaniu człowieka.
Najważniejsze jest gromadzenie wody zimą, aby rośliny mogły ją pobrać na wiosnę, kiedy najbardziej tego potrzebują. Niestety w Polsce nie ma zbyt korzystnych warunków dla budowy wielkich zbiorników retencyjnych, gdzie byłyby gromadzone zapasy wody. Cała nadzieja w małej retencji, czyli gromadzeniu wody na prywatnych posesjach, w oczkach wodnych, w zbiornikach na deszczówkę. No i w zmianie zagospodarowania terenu, a więc sianiu łąk kwietnych w ogródkach, zamiast trawników, które wymagają częstego podlewania latem. W wykorzystywaniu do podlewania zgromadzonej deszczówki, w oszczędnym gospodarowaniu zasobami leśnymi, które najlepiej gromadzą wodę opadową w systemie korzeniowym drzew. A przede wszystkim, w codziennej oszczędności wody przez człowieka. Czy będzie to zakręcanie kranu podczas mycia zębów, czy korzystanie z prysznica zamiast z wanny, czy rezygnacja z mycia naczyń pod bieżącą wodą na rzecz zmywarki. Jeśli także w Polsce nie zaczniemy postępować w bardziej racjonalny i oszczędny sposób, czeka nas scenariusz, który realizuje się właśnie w RPA.
Jak będzie wyglądał świat bez wody?
Godzinę zero w Kapsztadzie w RPA ogłoszono już dwa lata temu. Wg władz miasta, to punkt, z którego nie ma już odwrotu jeśli chodzi o oszczędzanie wody. Na skutek suszy, miasto od lat ma problemy z zaopatrzeniem w wodę, stąd też restrykcyjne przepisy, które obowiązują mieszkańców tej południowoafrykańskiej metropolii. Zakazano tam m.in. podlewania trawników i mycia samochodów. Nakazano likwidację przydomowych basenów, mycie rąk środkami do dezynfekcji zamiast wodą, ograniczenie prysznica do 2 minut. Tylko te zabiegi spowodowały, że mieszkańcy miasta zużywają jedną trzecią wody, którą zużywają mieszkańcy Londynu. Ale i to nie wystarczyło, więc te gospodarstwa, które zużywają więcej niż 1050 litrów wody miesięcznie muszą instalować specjalne rozwiązania oszczędzające zapasy wody: zbiorniki na deszczówkę, odzysk wody odprowadzanej ze ściekami itd. Za brak oszczędności grożą wysokie mandaty.
Na trudną sytuację z zasobami wodnymi w RPA nakłada się jeszcze sytuacja polityczna. Korupcja, zaniechania w inwestycjach infrastrukturalnych, przestarzałe technologie, nieszczelne rurociągi, zbyt mała przepustowość zakładów odsalania wody morskiej. Do tego lobby luksusowego przemysłu winiarskiego, który zużywa ogromne ilości wody. Kryzys się pogłębia, podobnie jak między Izraelem i Palestyną. Bo wcale nie chodzi o ziemie na wzgórzach Golan, a o dostęp do wody. Podobne problemy już występują i będą występować w różnych rejonach świata, a warunki będą dyktować ci, którzy wody pitnej mają w nadmiarze.
Ratunkiem ekologia i naukowcy
Perspektywa świata bez wody jest bardzo ponura, wystarczy wyobrazić sobie tereny najbardziej suchej pustyni świata Atacama w Chile, albo przypomnieć obrazy z Kapsztadu, gdzie ludzie biją się w kolejka po wodę, czy też ręcznie kopane studnie w Sudanie. Przykłady są i na naszym podwórku, a wysychające jeziora to tylko część przykrej prawdy o tym, że nie potrafimy gospodarować zasobami wody i niebawem także w naszym kraju możemy mieć tereny pustynne i brak wody w kranie.
Ratunkiem bardziej ekologiczne postępowanie, dbanie o lasy, o naturalną gospodarkę wodną, powrót ku naturze, rezygnacja z szalonych gospodarczych pomysłów takich, jak budowa kanałów żeglugowych, regulacja rzek pod cele gospodarcze, melioracja łąk i pól. Przede wszystkim jednak oszczędności wody w każdym gospodarstwie domowym. Nie wystarczą bowiem prace naukowców nad bardziej efektywnym odsalaniem wód morskich. Trzeba zupełnie przestawić gospodarcze tory ludzkości. Zrezygnować z paliw kopalnych na rzecz energii odnawialnej, jak postulują naukowcy z Australii, aby ograniczyć negatywne skutki emisji dwutlenku węgla, wpływające na zmiany klimatyczne. Ale i zmniejszyć zużycie wody do celów przemysłowych.
Wielu naukowców z nadzieją spogląda też w gwiazdy, licząc, że na którejś z najbliższych nam planet istnieje woda. Nie tylko oznaczałoby to życie na innych planetach, ale także pozwoliło na ich terraformowanie, czyli przystosowanie do życia ludzi. Takie śmiałe wizje, wg niektórych futurystów i innowatorów, to jedyna nadzieja dla ludzkości. Na własne życzenie niszczymy własną planetę, może ona wkrótce nie nadawać się do życia. Jedynym sposobem przetrwania może więc okazać się przeprowadzka tam, gdzie warunki naturalne pozwolą przetrwać ludzkiemu gatunkowi. Czy będzie to Mars z podziemnymi bazami, czy Alfa Centauri z nieznanymi nam gatunkami roślin i zwierząt? Wydaje się, że przekonamy się o tym szybciej niż się spodziewamy. Zwłaszcza, jeśli nadal nie będziemy oszczędzać życiodajnej wody tu, na Ziemi.
Źródła:
https://www.wnp.pl/rynki-zagraniczne/dzien-zero-czyli-zero-wody-w-kapsztadzie,319217.html
https://sozosfera.pl/woda/polska-pustynnieje/