Ubezpieczenie OC bezsprzecznie kojarzy się z obowiązkowym ubezpieczeniem komunikacyjnym. Rzadko kiedy słyszymy o ubezpieczeniu OC w życiu prywatnym, a jeśli już, nie do końca potrafimy wskazać, jaki ma zakres ochrony. Zadziwiające o tyle, że to jedno z głównych ubezpieczeń chroniących nas, w przypadku nieumyślnego wyrządzenia szkody osobom trzecim. Innymi słowy, jeśli my, lub nasi bliscy, uszkodzimy nieumyślnie czyjąś własność lub spowodujemy obrażenia cielesne, będziemy zmuszeni do zapłacenia odszkodowania. Nasza kieszeń odczuje to tym boleśniej, im droższa będzie rzecz, którą zniszczyliśmy. Czytasz ten tekst i wciąż myślisz, że kogo jak kogo, ale Ciebie ten temat nie dotyczy? Oto kilka przykładów z życia wziętych, w których ubezpieczenie OC w życiu prywatnym uchroniło ubezpieczonych przed wysokimi kosztami. Zerknij i pomyśl, czy na pewno żadna z tych sytuacji Tobie nie może się przydarzyć?
Szarik członkiem rodziny.
W ponad połowie polskich domów mieszkają zwierzęta. Naszymi pupilami głównie są psiaki, jednak nie brakuje wśród nas miłośników kotów, rybek, kanarków, królików, chomików i całej gamy innych przedstawicieli pięknej fauny. Czy na co dzień Twój Szarik jest milusińską przytulanką, mądrą i ułożoną jak w „Czterech Pancernych”? Z pamiętnika ubezpieczycieli wynika, że dość regularnie dochodzi do zerwania się psa ze smyczy, przeskoczenia ogrodzenia lub zwyczajnej rejterady podczas psiej zabawy w parku. W takich sytuacjach, nietrudno o ugryzienie radośnie przemykającego obok rowerzysty, czy biegacza w nowiutkich legginsach z najnowszą listą przebojów w słuchawkach. Nawet, jeśli uwolnienie się psa nie wynikało z naszej winy, właściciel zwierzaka w pełni ponosi odpowiedzialność za jego zachowanie. Jeżeli mamy ubezpieczenie OC w życiu prywatnym, nie musimy się martwić faktem, że ktoś domaga się od nas odszkodowania, czy zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. To ubezpieczyciel pokrywa koszty związane z wizytami lekarskimi, leczeniem, uszkodzonym sprzętem, czy zniszczoną odzieżą. Z ochrony nie są wyłączone psiaki znajdujące się na liście ras agresywnych, więc każdy właściciel czworonoga może zabezpieczyć swój portfel przed nieprzewidzianą ucieczką gotówki (na czterech łapach ;-).
Sport to zdrowie.
Większość z nas, entuzjastycznie podchodzi do aktywności fizycznej, a napływające zewsząd dane pokazują, że coraz świadomiej dbamy o zdrowie. Biegamy, pływamy, wspinamy się, jeździmy konno, na rowerze, nartach, rolkach, i innych hulajnogach. Obfitość dyscyplin i sprzętu nigdy nie była tak bogata. Równie bogata jest jednak lista wypadków, w których całkiem nieumyślnie wyrządzamy komuś szkodę. Na stoku, standardem jest wjechanie w innego miłośnika białego szaleństwa, jednak rzadko kiedy, taka wspólna miłość połączy nas w parę. Najczęściej, zamiast „nie szkodzi, nic się nie stało”, dostaniemy rachunek za połamany sprzęt, zniszczoną odzież (która w przypadku zimowych sportów do tanich nie należy) oraz rachunki za leczenie i rehabilitację. Nie inaczej mają się przykłady dotyczące rowerzystów, gdzie chwila nieuwagi może skutkować nie tylko zderzeniem z innym kolarzem, ale również nieumyślnym wjechaniem np. w czyjś samochód. W najlżejszym wypadku, pozbawimy takiego mobilka lusterka, a im mniejsza szkoda i tańsze auto, tym mniej odczujemy to po kieszeni. Gorzej, jeśli samochód jest marki premium, a dodatkowo karoseria została poważnie uszkodzona. Żądanie odszkodowania za wyrządzone zniszczenia może sięgnąć kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, dlatego w ubezpieczeniu OC w życiu prywatnym warto zwrócić uwagę na sumę ubezpieczenia i zabezpieczyć się do wysokości np. 100 000 pln. Przy kilku złotowej opłacie miesięcznej za polisę, to naprawdę mikroskopijny koszt versus potencjalne wydatki na zadośćuczynienie.
Woda źródłem życia i… kłopotów 🙂
Do bardzo częstych zgłoszeń o wypłatę roszczenia dochodzi z powodu nieumyślnego zniszczenia mienia wskutek zalania. Pokrycie kosztów remontu, zniszczonego sprzętu, czy mebli u naszych najbliższych sąsiadów, to już klasyka w kronice wypadków. Najczęściej, do przypadkowego zalania dochodzi kiedy przeleje się woda w wannie lub w wyniku intensywnego opadu atmosferycznego, kiedy upalne lato spłatało psikusa w postaci szybkiej, ale gwałtownej burzy, a szczelność naszych okien pozostawiała wiele do życzenia. Równie często, to sprzęt nas zawodzi wskutek czego dochodzi do wycieku wody, o którym nawet nam się nie śniło. Uszkodzony wężyk w pralce, złączka w prysznicu, czy nieszczelna rurka w toalecie, to podstępne kreatury, które mogą wywinąć niezły numer. O przypadkowym stłuczeniu akwarium i jednorazowym wylaniu się paruset litrów już nawet nie wspominam. W takich sytuacjach, ogromnym komfortem jest świadomość, że to ubezpieczyciel pokryje koszty remontu naszego mieszkania, a także wypłaci odszkodowanie sąsiadowi, którego niechcący wpędziliśmy w tarapaty. Przypadków, kiedy ubezpieczenie OC w życiu prywatnym ratuje naszą kieszeń można wyliczać bez liku. Od potrąconej przez dziecko i stłuczonej gabloty w sklepie, po nieodśnieżoną posesję i skręconą nogę przechodnia. Najczęściej, dopóty stoimy na stanowisku, że temat nieumyślnych zniszczeń nas nie dotyczy, dopóki ktoś nie zażąda od nas odszkodowania. A pamiętajmy, nawet najzwyklejsze sytuacje z życia codziennego potrafią zadziwić swoją nieprzewidywalnością.