…i to dużo. Międzynarodowe rozgrywki, takie jak Intel Extreme Masters (na których też byliśmy obecni!) wzbudzają wielkie emocje nie tylko wśród graczy. Tłumy ludzi ustawiających się w kolejce przed budynkiem czy ludzie ubrani jak z filmu sci-fi przyciągnęli uwagę spokojnych mieszkańców Wrocławia.
26 maja wieczorem złożyłam przez telefon mamie życzenia, ubrałam buty, chwyciłam za torebkę i wsiadłam w tramwaj do Hali Stulecia. Minęłam (jeszcze wtedy) niemalże pusty plac pod iglicą i skierowałam się do bocznego wejścia. Otrzymałam opaskę uprawniającą do wejścia, następnie wzięłam głęboki oddech, bo wiedziałam co mnie czeka…
Gdzie ja znowu jestem?!
Wydawało mi się, że Halę Stulecia znam już na wylot, jednak po „porządkach” zaprowadzonych przez organizatorów E-Sport Now, przeniosłam się w inny świat. Mijałam kolejne opustoszałe stoiska wystawców, gdy wtem dostrzegłam smugę zielonego światła… Arena główna! Nie mogłam się oprzeć i zajrzałam. Choć z filmów wszyscy wiemy, że nie powinno się iść w stronę światła (czyż tak Osioł nie krzyczał do Shreka?), ja tak zrobiłam. Wtedy pomyślałam: „muszę jutro zobaczyć otwarcie!”.
I ruszyli!
Dwie godziny przed otwarciem przyszłam na stoisko Credit Agricole. Przestronne i oświetlone, było widoczne bardzo dobrze. Wraz z naszą główną atrakcją: maszynami arcade’owymi, które były nieustannie oblegane. Nic tak nie zatrzymywało rozglądających się uczestników wydarzenia, jak pytanie: „chciałbyś zagrać w Metal Sluga?”.
Upewniłam się, że nasze stoisko jest w pełni gotowe i ruszyłam zwiedzić pełne już wystawy innych. Zaraz obok znajdowała się strefa Izako Boars – do boju Dziki! Chyba nie było w całej Hali Stulecia ani jednego fana gamingu, który nie czekał na to, aż cała drużyna wraz z Izakiem tam się pojawi. Tłumy natarły na ich stoisko, jak tylko weszli – jak można było przegapić okazję, żeby sobie zrobić z nimi zdjęcie?
Kolejne stoiska obfitowały w gadżety i sprzęty znane (tudzież pożądane) przez gamerów – Pixel Boxy, plakaty, koszulki dla fanów Halo, World of Warcraft czy superbohaterów. Co chwilę rozlegały się „ochy” i „achy” na widok maskotki małego Groota (świetne posunięcie, niedługo po polskiej premierze drugiej części Strażników Galaktyki). Drzwi cosplay roomu prawie się nie zamykały, dziesiątki fantastycznych postaci wchodziło i wychodziło z pomieszczenia.
Kolejno odlicz!
Usłyszałam uderzenie muzyki z areny głównej – toż to już! Wbiegłam na schody prowadzące na trybuny, żeby mieć dobry widok. Na wielkich ekranach pojawił się czas odliczania do wielkiego otwarcia rozgrywek. Snop ognia wystrzelił ze sceny, kiedy wniesiono puchar przeznaczony dla zwycięzców. Drużyny rozpoczęły walkę o nagrodę główną, ścierając się ze sobą podczas Counter Strike: GO oraz League of Legends.
Przez dwa dni z Hali wydobywały się okrzyki radości, triumfu lub rozczarowania. A nawet Ci, którzy nie są z tym światem za pan brat, czasem nie mogli się powstrzymać od skandowania: „Go Kinguins!”