Wiosna rozkręciła się na dobre, a my wraz z nią zaczęliśmy masowo kręcić nasze dwa kółka. Mali i duzi, doświadczeni i amatorzy, z własnej woli lub wyciągnięci na siłę przez wkręconych przyjaciół, zaczęliśmy tłumnie okupywać parki i trasy rowerowe.
Ja akurat należę do rowerowych sceptyków, więc co najwyżej mogę pokręcić nóżką na plażowym leżaku 😉 Żeby jednak odgonić od siebie przyjaciela, który stoi na czele rowerowych świrów, uzbroiłam się w dane, niczym Napoleon w szable pod Waterloo i rozpoczęłam obronny taniec. Nadmienię tylko, że przyjaciel po sporej stłuczce i wybiciu barku na przejażdżce, nadal namiętnie eksploatuje dwa kółka, co powoduje, że użycie „świr” jest zasadne, a wszelkie reklamacje w tym zakresie zostaną odrzucone ;-P
Policyjna statystyka prawdę Ci powie
Jako profesjonalistka z krwi i kości, pierwsze wirtualne kroki skierowałam do raportów policji. Ha! Strzał w dziesiątkę! Tylko w 2020 roku rowerzyści uczestniczyli w 3 768 wypadkach drogowych, zginęło w nich 249 osób, rannych kolejne 3 403 (3 393 kierujących rowerami i 10 pasażerów). Wystarczy? Dla mnie zdecydowanie tak, jednak dla nieprzekonanych jeszcze statystyka miesięczna: najczęściej wypadki wydarzały się w lipcu – 593 (15,7% ogółu), wrześniu – 516 (13,7%) i sierpniu – 508 (13,5%), a najwięcej rowerzystów zginęło w sierpniu – 38 (15,3%). Zadowolona ze zdobycia tak niezbitych dowodów na to, że plażing bezpieczniejszy, stanęłam do walki na argumenty albo śmierć. Pierwsze ciosy przyszły równie niespodziewanie, co ostatnia wygrana Wisły Kraków z Piastem (3:2 dla tych, co przegapili). A na tę plażę, to czym dojedziesz? No jak czym? Autem oczywiście – odparłam oblana potem, że ktoś mógłby mnie posądzić o 555 km na rowerze (trasa Wrocław – Gdańsk). Nie przytoczę gradu liczb, jaki na mnie spadł, gdyż o porażkach wojennych ciężko się mówi przegranym. Co tu dużo dyskutować? Fakty są takie, że skoro masę ludzi łamie nogę na śliskiej podłodze w łazience, to ja przecież nie przestanę do niej wchodzić 😉
Oblicze rowerzysty na przykładzie naszej stolicy
Na rowerze, bądź jego topornych pierwowzorach, jeździmy jako ludzkość od zarania dziejów. Rower służy jako środek transportu do pracy, odskocznia od siedzącego trybu życia, łącznik w kontakcie z naturą, narzędzie do zachowania zdrowia, wreszcie jako pomoc w rekreacji i przyjemnym spędzaniu czasu. Jeździmy coraz więcej i coraz bezpieczniej, a w powyższej potyczce pod dywan schowałam informację, że o 14,9% zmniejszyła się liczba wypadków z udziałem rowerzystów (r/r). Jakkolwiek, nie każdy z nas może być Lance Armstrongiem, przeciętny rowerzysta to mężczyzna (59,5%), bez kasku (75,4%!!!), wybierający luźny strój zamiast profesjonalnego (84,6%). Zerkając na wyniki pomiaru natężenia ruchu rowerowego Warszawy, rowerzystów i rowerzystek na ulicach stolicy jest już 41% (wzrost o 17,4% 2020 do 2019). Infrastruktura rowerowa jest systematycznie rozwijana, a w dobie zakorkowanych miast, rower staje się oczywistą alternatywą dla samochodu. Kampanie zwracające uwagę na ochronę środowiska również nie pozostają bez znaczenia, gdyż nieustannie przypominają o roli roweru w dbaniu o naszą planetę.
Jak zatem jeździć, żeby się bezpiecznie najeździć?
Po lekturze raportów i statystyk wyłania się kilka głównych wskazówek:
- Kask to podstawa, a dane za 2020 r. są miażdżące: tylko 24,6% rowerzystów go zakłada
- Jeżeli mamy do dyspozycji trasy rowerowe, korzystajmy z nich, są bezpieczniejsze niż jazda po ulicy
- Nie utrudniajmy życia pieszym jazdą po chodniku
- Przestrzegajmy przepisów ruchu drogowego i stosujmy zasadę ograniczonego zaufania
- Niezbędnik rowerzysty, to przede wszystkim dobre ubezpieczenie. Najlepiej sprawdzi się pakiet zawierający ochronę na wypadek złamań, hospitalizacji, czy OC w życiu prywatnym. O tym ostatnim najczęściej zapominamy, a przecież to ono zapewni nam wypłatę środków jeżeli w kogoś lub coś wjedziemy i będziemy zobowiązani do naprawy wyrządzonej szkody. Koszty takiego działania mogą być wyjątkowo wysokie.
Bądźcie bezpieczni i ubezpieczeni! Do zobaczenia na trasie!