Pochodzi z rodziny, która słowo „kredyt” zna tylko z opowieści. Można więc powiedzieć, że ma, a właściwie miała wrodzoną niechęć do zaciągania wszelkich zobowiązań. Z czasem przekonała się jednak, że z kredytem można mieszkać a i zaoszczędzić parę groszy – pani Blanka, wieloletnia klientka Credit Agricole, podzieliła się z nami swoimi przemyśleniami na temat zaciągania zobowiązań finansowych.
Pierwsze, moje największe zobowiązanie finansowe to kredyt hipoteczny. To była jedyna szansa na posiadanie własnego „M”. Podsumowując swoje przychody, wydatki, a także rozważając ewentualną utratę aktualnej pracy, stwierdziłam, że dam radę. Zawsze znajdę zajęcie o porównywalnym lub trochę mniejszym wynagrodzeniu. I szczęśliwie żyję z tym kredytem już prawie dziesięć lat. Przed nami kolejne 25. Jestem spokojna i uważam, że to była jedna z lepszych decyzji w życiu. Paradoksalnie traktuję ten kredyt jako oszczędzanie, inwestycję. Przecież za ćwierć wieku nieruchomość będzie już tylko moja i to dzięki odkładaniu do banku co miesiąc określonej kwoty gotówki.
Przez ostatnie parę lat doceniłam też kredyty ratalne. Jestem ich absolutną fanką. Oczywiście decyduję się na nie z rozwagą. Zazwyczaj wybieram tzw. promocje 3×0 i najdłuższy z możliwych okres kredytowania. Dzięki temu w zasadzie nie odczuwam rat. Mój rekord to mniej niż 10 zł miesięcznie. A z przyjemnością suszę włosy nową suszarką. W ten sposób w moim domu znalazł się m.in. telewizor, laptop, telefon i pralka. Można też sobie pozwolić na małe przyjemności, na które jednorazowo szkoda przeznaczyć kilkaset złotych, jak np. masażer lub oryginalny prezent dla bliskiej nam osoby.
Płacę też kartą kredytową. Tutaj szczerze przyznam, że idzie mi różnie. Uważam, że w karcie kredytowej, jak w żadnym innym zobowiązaniu, wymagana jest wyjątkowa solidność i rygor. W zasadzie zawsze można być na minusie, czyli z niespłaconym kredytem. Pod warunkiem, że spłacam co miesiąc wymagalną kwotę minimalną, czyli kilka procent pieniędzy, które już wydałam. Jeśli tego nie ureguluję, bank poza odsetkami od zadłużenia, dolicza mi odsetki karne. A te już bolą. Dlatego z doświadczenia rekomenduję mieć kartę w pogotowiu. A jeśli już uda nam się zadłużyć, to lepiej oddać jednorazowo całą kwotę lub rozłożyć ją na raty i spłacić. Ale to na spokojnie, mamy na to ponad miesiąc i to jest w karcie najfajniejsze.
I ostatnia, a może pierwsza kredytowa dama – tzw. gotówka, czyli kredyt gotówkowy. Tę również przetestowałam, a w zasadzie nadal testuję. Dzięki niej sfinansowałam cały sprzęt AGD do kuchni i tym samym mogłam szybciej przeprowadzić się do nowego mieszkania, a stare wynająć. Także zadłużyłam się, ale jednocześnie najemca przelewa co miesiąc czynsz, którym spłacam ratę kredytu.
Oczywiście to wszystko bardzo pięknie brzmi. Trudności mogą pojawić się w momencie, w którym np. najemca się wyprowadzi lub pracodawca zdecyduje się z tobą rozstać. Dlatego bardzo mocno i dobrze trzeba przemyśleć każde zobowiązanie finansowe i solidnie kontrolować spłaty dotychczasowych. Ja na przykład wszystkie raty i inne rachunki reguluję w dniu wypłaty, mimo że większość z nich jest wymagana pod koniec miesiąca. Mam poustawiane zlecenia stałe, aby nie zapomnieć o płatnościach. Nie zaciągam kredytu, jeśli nie liczy się go prosto i ma tysiąc gwiazdek, a pod każdą czai się dodatkowy koszt. Nie lubię też czekać, ani na decyzję ani na pieniądze. I uwielbiam brak formalności. Dlatego wybieram sprawdzonych partnerów, od których pożyczam. Od kilku lat jest związana z jednym bankiem uniwersalnym, ponadto jednym z liderów kredytów konsumenckich. Należy on też do jednej z największych grup finansowych w Europie i na świecie, a także lidera wśród banków oferujących ubezpieczenia. W Polsce jest też bankiem najchętniej polecanym przez klientów. Ja też go polecam.
Jeśli zastanawiasz się jak lepiej zarządzać swoimi finansami to mamy dla Ciebie propozycję! Zyskaj kontrolę nad swoim budżetem już dziś!